Clicky

Bezwypadkowość – cecha nabyta?

(Photo: David Amsler)
(Photo: David Amsler)

Weźmy w rękę kawałek papieru lub tektury. Zgniećmy go w dłoniach a potem spróbujmy go doprowadzić do poprzedniego stanu. Jakoś się udało, więc powtórzmy proces jeszcze raz. Oczywiście papier zgniata się za drugim razem znacznie łatwiej, niż za pierwszym. Teraz przełóżmy to na grunt motoryzacyjny. Dokładnie tak samo zachowa się samochód, bo po pierwszej kolizji uszkodzony element jest znacznie bardziej wrażliwy niż poprzednio. I właśnie dlatego tak ważną kwestią jest, czy nabywany pojazd był bezwypadkowy i o tym będzie dzisiejszy artykuł.

Niestety to kolejna zmora rynku używanych pojazdów, czyli informowanie o przeszłości wypadkowej pojazdu. Bardzo często sprzedający mijają się z prawdą i tak jak w przypadku przebiegu chodzi oczywiście o pieniądze. Samochody bezwypadkowe są znacznie droższe, niż te które mają za sobą jakieś przygody. Różnica w cenie jest znacząca, bo to nawet 30% wartości rynkowej pojazdu. Jak już wspomniałem jest to bardzo ważna kwestia, głównie dlatego, że ciężko przewidzieć, jak pojazd po kolizji zachowa się przy kolejnej. Niełatwo jest też ustalić w jaki sposób zostało naprawione, bo zabiegi stylistyczne to akurat najłatwiejsza kwestia w naprawie blacharsko-lakierniczej. Dobrze dobrany lakier + dobry sprzęt zrobią z auta nówkę sztukę, lecz to co niewidoczne na pierwszy rzut oka, czyli podłużnica, podłoga to już nie taka trywialna sprawa. Po pierwsze, jeśli konstrukcja samochodu została naruszona naprawa jest dosyć skomplikowana. Po drugie wymaga ona sporego nakładu czasu. Po trzecie (najważniejsze) wymaga sporego nakładu finansowego, nieraz przekraczającego wartość pojazdu. Najwięcej malowanych pojazdów z cechą „bezwypadkową” to auta sprowadzone, oferowane na sprzedaż. Dlaczego? Chociażby Niemcy mają coś takiego, że po wypadku po prostu boją się ponownie wsiąść do samochodu, wolą sprzedać wrak i za zwrot z ubezpieczenia kupić kolejny pojazd. Niestety nabywcą wraku za naszą zachodnią granicą najczęściej jest Polak.

(Photo: Axel Schwenkeo)
(Photo: Axel Schwenkeo)

Mając kilku znajomych mieszkających na stałe w Niemczech słyszałem wiele historii, że na autostradzie jest dosłownie plaga polskich lawet. Gdy w tym roku byłem tam pierwszy raz w oczy rzuciły mi się tylko dwie polskie lawety, być może dlatego, że był to luty i znajdowałem się w zachodniej części Niemiec. Z informacji, jakie uzyskałem wiem, że w sezonie na autostradzie gęsiego widać polskie lawety z rozbitymi autami. I to właśnie z Niemiec przyjeżdża do nas najwięcej bezwypadkowych samochodów, które w rzeczywistości bezwypadkowe nie są. Naprawy u nas są czasami o 80% tańsze niż w Niemczech, gdzie po prostu to się nie opłaca. Przykładowo wymiana rozrządu w kilkunastoletnim Oplu Omedze to koszt rzędu 400 euro. W dodatku na naszym rynku znacznie popularniejsze są zamienniki. Co do napraw blacharsko-lakierniczych historie są jeszcze gorsze. Często elementy typu błotniki, nadkola, drzwi, które uczestniczyły w kolizji zwyczajnie nie nadają się do użytku. Są zdeformowane, a uzyskanie poprzedniego kształtu wydaje się niemożliwe. Celowo napisałem wydaje się, bo nasi kochani rzeźbiarze już nie raz udowadniali, że impossible is nothing.

(Film: HakiWidawa)
(Film: HakiWidawa)

Znany wszystkim filmik „Łowcy Kitu” (https://www.youtube.com/watch?v=kRvzjN1kC6Q) to z perspektywy oglądającego całkiem śmieszne. A teraz wyobraźcie sobie, że kupiliście taki samochód i macie wypadek. Jak taki samochód się zachowa? Myślę, że sama fabryka nie przewidziała takiej sytuacji. Powiecie, że jednostkowa sytuacja? Nic podobnego, bo sam zetknąłem się z gorszymi. Z głowy nie może mi wyjść podłoga pewnego Forda Mondeo, w której dziury zaklejono żywicą epoksydową. Nie mogę też zapomnieć Mercedesa Klasy E W210, w którego progach była pianka uszczelniająca do okien. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak to się dzieje drodzy Państwo w naszym kraju!

Jako motomaniak dużo wolnego czasu spędzam oglądając samochody wystawione na sprzedaż (wielu znajomych mówi, że aż za dużo). Oczywiście nie po to, aby je kupić, ale po prostu przetestować. Ale właśnie dzięki temu mogę Wam dzisiaj pisać o tych przerażających rzeczach, które spotkałem. Jeżeli samochodem zajmuje się fachowiec to po uzyskaniu jasnej i przejrzystej informacji po jakiej naprawie jest pojazd można się zdecydować, ale jeśli za naprawę zabiera się „typowy Mirek handlarz” to miejcie się na baczności. Niestety fachowiec kosztuje, więc jeśli handlarz chce sprzedać pojazd będzie się starał najniższym kosztem naprawić uszkodzenia. Wymiana elementów nadwozia to ostateczność, w pierwszej kolejności w ruch idzie szpachla i spawarka. Na szczęście dzięki internetowi i Autoraport.pl możemy łatwo i szybko uzyskać informację co do historii wypadkowej pojazdu. Jeżeli pojazd jest sprowadzony bardzo prawdopodobne jest to, że uzyskamy zdjęcia samochodu.

Plagą stają się też zniszczone samochody sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych. Na ten moment koszty sprowadzenia są niewielkie w stosunku do tego ile kosztuje tam samochód klasy premium. Różnica jest ogromna i tak oto pojazdy typu Jeep Grand Cherokee, Audi Q7, Dodge RAM itp. przypływają do Europy zgniecione, a po kilku tygodniach lądują na polskich portalach ogłoszeniowych, jako bezwypadkowe. Na nasze szczęście handlarze mają utrudnione zadanie, bo akurat ze Stanów Zjednoczonych najłatwiej uzyskać pokolizyjne zdjęcia pojazdu.

Kiedy powinna nam się zaświecić w głowie czerwona lampka? W gruncie rzeczy zanim zakupimy jakikolwiek pojazd, nieważne z jakiego źródła to powinniśmy sprawdzić jego historię. Temat wyboru i zakupu szerzej rozwinąłem tutaj. Ale na pierwszy rzut oka, jeśli w pobliżu placu na którym stoją pojazdy w oczy rzuci nam się spory garaż i sprzęt blacharsko-lakierniczy to już powinniśmy mieć poważne wątpliwości. Jednak nie liczmy na to, że taka sytuacja jest powszechna, handlarze są cwani i nie brudzą sobie podwórka. Miernik lakieru nie jest standardowym wyposażeniem kierowcy, zwyczajnie jest za drogi, ale jeśli przyjrzymy się dokładnie wszystkim elementom to możemy natrafić na nieregularne kształty, śruby mocujące elementy w różnych kolorach, czy najprostsze różnice w kolorze kloszy lamp. Szeroko otwarte oczy są nam potrzebne na zewnątrz, ale przede wszystkim pod spodem. To właśnie podwozie jest skarbnicą wiedzy o pojeździe i jeśli handlarz jest zanadto oszczędny nawet laik zauważy powierzchowną naprawę. W przedziale cenowym do 10 tysięcy złotych najłatwiej złapać oszusta, bo to tutaj koszty muszą być redukowane do minimum. Więcej o oszustwach handlarzy możecie przeczytać tutaj.

(Photo: Jan Ramroth)

(Photo: Jan Ramroth)

Nie bądźmy obojętni

Jeżeli w ogłoszeniu mamy zawartą informację, że pojazd jest bezwypadkowy, a dotrzemy do wiarygodnych dokumentów na to, że w rzeczywistości jest inaczej powinniśmy wezwać policję. Nie bądźmy obojętni na to, bo oszust musi zostać ukarany. Jeżeli ktoś mniej uważny kupi taki pojazd, ulegnie wypadkowi to może zginąć. Dlaczego sam nie zdecydowałeś się na zakup pojazdu, który jest po wypadku? Ze względu na bezpieczeństwo, więc postarajmy się też, aby nikt inny, mniej uważny, mniej obeznany w temacie nie usiadł za kierownicą jeżdżącej trumny – niestety niektóre „bezwypadkowe” pojazdy trzeba tak nazywać, prosto z mostu. I po raz kolejny (będę to powtarzał przy każdej okazji) przypominam – nie ma okazji na rynku samochodów używanych, a bezwypadkowość w naszym kraju jest cechą tak łatwą do uzyskania, jak niski przebieg.

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie).

Sprawdź historię każdego samochodu!

8 odpowiedzi na “Bezwypadkowość – cecha nabyta?”

Taki raport to bardzo przydatna rzecz która pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu oraz nerwów a także co nie mniej ważne pieniędzy, ale żyjemy w takim kraju że ludzie lubią kupować kota w worku a potem narzekają że kupili rzęcha który nadaje się tylko na złom.

Zgadzamy się z Panem Panie Marcinie, auto to często jedna z najdroższych inwestycji, więc ciężko uwierzyć, że w naszym kraju dalej tak mało się dba o to, żeby taki drogi zakup był udany.
Robimy wszystko żeby coraz więcej osób korzystało z Autoraportu i podejmowało świadome decyzje.

Kawał dobrej roboty, ale myślę, że miną jeszcze lata świetlne zanim nasz rynek handlu samochodami ucywilizuje się.

Skomentuj Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? | Autoraport Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *